Autor |
Wiadomość |
Gość
|
|
|
Lekarz zalecił babci się oszczędzać, unikać chodzenia po schodach. Minął rok i staruszka znowu przychodzi do lekarza na badania kontrolne.
- No i jak się czujecie Babciu?
- No bardzo dobrze, ale mam jedno pytanie czy mogę już wchodzić po schodach ?
- Tak babciu.
- To chwała Bogu, bo to wchodzenie do mieszkania na trzecim piętrze po rynnie bardzo mnie męczyło !
******
Z drzwi gabinetu lekarskiego wypada facet kopnięty przez zdenerwowanego lekarza.
- Następny proszę!
- Pan doktor chyba dziś nie w humorze. Może przyjdę jutro...
- Och, nie! Po prostu tamten facet, którego od dziesięciu lat leczę na żółtaczkę dopiero dziś powiedział, że jest Chinczykiem.
******
Motocyklista wybrał się na przejażdżkę. Jako, że było zimno założył marynarkę tyłem do przodu. Jechał zbyt szybko. Wpadł na drzewo. Wokół ofiary wypadku zebrał się tłum ludzi. Po pewnym czasie do miejsca wypadku przeciska się lekarz pogotowia.
- Czy on żyje ?
- Po wypadku żył, ale jak my mu głowe przekręcili na właściwe miejsce,to umarł ...
******
Do gabinetu lekarza wchodzi facet z nożem w brzuchu.
- Przyjmuję tylko do piętnastej!
- To co ja mam zrobić?
Lekarz wyjmuje facetowi nóż z brzucha i wkłada mu go w oko.
- Okulista do osiemnastej.
******
Jaki jest przeciętny żywot lokomotywy? - pyta pacjenta maszynistę zaciekawiony lekarz.
- 20-30 lat.
- Krótko...
- Może gdyby mniej paliła.
******
Pacjent w szpitalu do pielęgniarki:
- Ale to lekarstwo niedobre. Obrzydliwość!
- To nie lekarstwo. To obiad.
******
- Panie doktorze, dwa lata temu poradził mi pan znakomity sposób na reumatyzm - unikać wilgoci.
- To w czym mogę jeszcze pomóc?
- Chciałbym tylko zapytać, czy mogę się już wykąpać?...
******
Lekarz do lekarza:
- Mam dziwny przypadek. Pacjent powinien już dawno zejść a on zdrowieje.
Kolega:
- Tak,... czasem medycyna jest bezsilna.
******
Lekarz przegląda rentgenowskie zdjęcie i ogromnie się dziwi.
- Panie, masz pan zegarek w żołądku. To nie sprawia panu żadnych problemów?
- Jasne, że tak. Zwłaszcza przy nakręcaniu.
******
- Jakie ryby lekarze lubią najbardziej?
- Grube sumy!
******
- Czy zażył już pan całe pudełko, które panu przepisałem?
- Tak, panie doktorze.
- I czuję się pan lepiej?
- Nie, widocznie to pudełko jeszcze się nie otworzyło w żołądku
|
|
Czw 13:49, 07 Cze 2007 |
|
|
|
|
Gość
|
|
|
Pamiętnik Pracownika
Poniedziałek
Dostaliśmy komputery. To takie telewizorki z pudełkiem i kawałkiem harmonii. Fajne są.
Wtorek
Cały dzień siedzę przed komputerem. Chyba się popsuł.
Środa
Przyszedł nasz kierownik i włączył komputer do gniazdka.
Czwartek
Dzisiaj pracujemy na komputerach jak szaleni. Dostałem się na 10 level. Ale Złotówa był lepszy. Padł na 12-tym.
Piątek
Nie mogę przejść 13 poziomu. Dzisiaj chyba znowu zostanę na noc.
Sobota
Rano przyszli policjanci. Żona zgłosiła moje zaginiecie. Na razie zamieszkam u Złotówy.
Niedziela
Bank zamknięty. Nie mogę się doczekać poniedziałku.
Poniedziałek
Dzisiaj szkolenie. Razem ze mną idzie Złotówa i Bromba. Wykładowca załamał się już po 10 minutach. Coś jednak wynieśliśmy z tego szkolenia. Ja mam piękny komplet długopisów, a Złotówa nowy rzutnik.
Wtorek
Nareszcie mamy kserokopiarkę. Przy pierwszym uruchomieniu Złotówa naświetlił sobie oczy. Później Bromba postanowiła odbić sobie słownik. Teraz czekamy na nowa kserokopiarkę. I na powrót Bromby ze szpitala.
Środa
Alarm bombowy. Ewakuacja budynku. Ktoś zostawił podejrzaną reklamówkę w toalecie. Saperzy ja zdetonowali. Teraz potrzebny będzie remont WC, a nasz dyrektor będzie musiał jeszcze raz zrobić zakupy.
Czwartek
Wypłata. Postanowiłem zaszaleć. Kupiłem sobie nowe skarpetki. Nawet niedrogo, choć na drugą musiałem pożyczyć.
Piątek
Razem z Ziutkiem jedziemy w delegację. Niestety, mój rower ma przebite koło, więc Ziutek bierze mnie na ramę. Po drodze zatrzymujemy się na nocleg. Spanie na świeżym powietrzu ma swoje dobre strony.
Sobota
Delegacja bardzo się udała. Wszyscyśmy się fajnie bawili. Najgorzej będę wspominał Izbę Wytrzeźwień.
Niedziela
Rano okazało się, ze ukradli nam służbowy rower. Do domu wracaliśmy więc na piechotę.
Poniedziałek
Mamy nową pracownicę. Postanowiliśmy wymyślić jej jakąś ksywkę. Po trzech godzinach intensywnego myślenia już ją mieliśmy. Nazwaliśmy ją: Nowa.
Wtorek
Nowa dzisiaj nie przyszła. Podobno zrezygnowała z pracy. To wina Złotówy. Nie każdy wytrzyma na widok grubego faceta ubranego jedynie w banknot dziesięciozłotowy.
Środa
Bromba wróciła ze szpitala. Ale trafił tam Ziutek ze skomplikowanym złamaniem kości śródręcza. Upadła mu jakaś kartka i poprosił Brombę, żeby się odsunęła. Wtedy ona poszła mu na rękę.
Czwartek
Z okazji wdrażania u nas nowoczesnych technik pracy, kierownik kazał nam pisać na komputerach. Jako pierwsza komputer zapisała Bromba. Na moim też już brakuje miejsca.
Piątek
Czyścimy komputery. Okazało się, że kierownikowi chodziło o co innego. Za to teraz komputery w ogóle już nie działają. Może woda była za gorąca?
Sobota
Nareszcie łykent. Zbieramy ze Złotówą grzyby. Odchodzą razem z tynkiem. Na niedzielę zostanie nam już tylko przedpokój.
Niedziela
Rano wpadł do nas sąsiad z góry. Do czasu wyremontowania sufitu będziemy mieszkać we trzech.
Poniedziałek
Spóźniłem się do pracy. Wszystko przez te korki. Już mi się całkiem przetarły. Będę musiał sobie kupić jakieś inne buty (Ale drugi raz już nie kupię sandałów. W zimie.).
Wtorek
Zostałem właścicielem komórki. Ze Złotówą już nie dało się mieszkać.
Środa
Zginął mój zszywacz. Nikt się nie chce przyznać. Ale ja podejrzewam Brombę. Ma nowa sukienkę.
Czwartek
Pogodziłem się z żoną. Ziutka. Moja żąda rozwodu. Rozprawa jutro.
Piątek
Siedzimy z żoną przed salą rozpraw. Nagle słychać, jak sędzia krzyczy do woźnego: "Powódkę!" Idziemy do domu. Nie będzie nas sądził jakiś pijak.
Sobota
Byliśmy na imieninach u Bromby. Strasznie się wymalowała i wystroiła. Wyglądała jak pisanka. Złotówa tak jej powiedział. Wtedy ona zaproponowała, że ugotuje mu jajka. Złotówa jakoś dziwnie zbladł. Jajek w każdym bądź razie nie było. Była kura i Coca-Cola. Podobno po okazyjnej cenie. Import z Belgii.
Niedziela
Jakoś dziwnie się czuję. Dowiedziałem się również, że Bromba jest w szpitalu. U Złotówy nikt nie odbiera. Pewnie pojechał na ryby.
Poniedziałek
Ciągle kiepsko się czuję. Lekarz powiedział, że to zatrucie, więc dzisiaj siedzę w domu. Postanowiłem pooglądać sobie telewizję. Niestety, wieczorem już nie mogłem nic oglądać. Sąsiedzi zasunęli zasłony.
Wtorek
Jestem w pracy. Wszyscy juz wyzdrowieli. Miło popatrzeć na znajome twarze. Żeby tylko tak Bromba wszystkiego nie zasłaniała.
Środa
Zainstalowali u nas w pracy automat z Pepsi Colą. Albo mamy straszne szczęście, albo ten automat jest popsuty. Wszyscy wrzucający monety zawsze coś wygrywają.
Czwartek
Ząb mnie strasznie rozbolał i w nagłym przypływie odwagi poszedłem do dentysty. Na fotelu po mojej odwadze już nie było śladu. Wyskoczyłem z fotela jak z procy. Dopiero po pokonaniu jakichś 5 km wyjąłem z zęba wiertło. Po jakimś czasie dogonił mnie dentysta. Samochodem. Znalazł mnie po szlaczku z części jego aparatury, jaki za sobą zostawiłem. Jej spłacanie zajmie chyba resztę życia. Moich dzieci i wnuków. Za to ząb już mnie nie boli.
Piątek
Dla poprawienia wystroju biura Bromba przyniosła jakieś zielsko w doniczkach. Złotówa jak to zobaczył, strasznie się ucieszył. Powiedział mi, że to marihuana i zaczął robić skręty. Fajny miał odlot. Po tym jak to Bromba zobaczyła. Zresztą, to nie była wcale marihuana, tylko jakieś paprotki.
Sobota
Poszedłem z Brombą i Złotówą do kina. Bromba przyniosła wiadro popcornu. Ale cholera nie chciała się podzielić. Mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Po reklamach Złotówa zwymiotował, ja cały seans płakałem (choć to była komedia), a Bromba dostała zeza rozbieżnego.
Niedziela
Pojechaliśmy ze Złotówą na ryby. Ale smażalnia była zamknięta. Pojechaliśmy wiec do mieszkania Złotówy. Skończyło się, jak zwykle: na śledzikach i wyborowej.
Poniedziałek
Bromba powiedziała, że napiłaby się herbaty. Ja na to, że ja też. Niestety, herbaty nie ma już od dwóch tygodni.
Wtorek
Dzisiaj Złotówa zrobił wszystkim herbaty. Była jakaś dziwna, jakby ziołowa. Ciekawe, dlaczego paprotki Bromby nie maja już liści. Przecież to jeszcze nie jesień.
Środa
Po pracy poszliśmy z Ziutkiem na mecz. Było extra. Piłkarze początkowo grali niemrawo, ale za to w drugiej połowie już bardzo szybko poruszali się po boisku. Za nimi zaś gromada kibiców. Padły też bramki. Obie. W ogóle atmosfera była bardzo gorąca. Za to cały czas schładzały nas policyjne sikawki. Mam z tego meczu dużo pamiątek: policyjny kask, pałki, tarcza z napisem POLICJA, skrawki munduru, siniak od ławki na plecach, wybite dwa przednie zęby, jakieś szaliki.
Czwartek
Nudy. Gdyby Złotówa niechcący nie podpalił biurka kierownika, dzień byłby na straty. Na kierowniku długo jeszcze utrzymywała się piana. Nie tylko ta z gaśnicy.
Piątek
Ziutek przyszedł dzisiaj bardzo wesoły. Co prawda, nie minęło jeszcze 48 godzin, ale go już wypuścili. Jutro nasza drużyna ma mecz wyjazdowy. Ziutek obiecał, że mi coś przywiezie.
Sobota
Dzisiaj pierwszy raz w życiu leciałem. Potrącił mnie samochód. Ciężarowy. Kierowca ciężarówki bardzo się wkurzył i zaczął mocno trząść drzewem, na którym wylądowałem. Gdyby mu w międzyczasie nie ukradli wozu, kto wie, jak by to się skończyło.
Niedziela
Nareszcie zdjęli mnie z drzewa. Strażacy to super goście. Zabrali mnie na akcję. Nie wiem, dlaczego się śmiali. Przecież ten kot, którego zdjęli z drzewa, nie był wcale do mnie podobny.
|
|
Nie 15:45, 10 Cze 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Z pamiętnika kota
Dzień 752
Moi więziciele ciągle dokuczają mi jakimiś dziwnymi kołyszącymi się na sznurku przedmiotami. Sami rozrzutni w jedzeniu świeżego mięsa karzą mi wcinać jakieś suche płatki. Tylko nadzieja ucieczki trzyma mnie przy życiu a zniszczenie jakiegoś mebla daje mi troszeczkę satysfakcji. Możliwe że jutro zjem im jakiegoś kwiatka.
Dzień 761
Dzisiaj biegałem pod nogami moich więzicieli z myślą o ich morderstwie, I prawie mi sie to udało. Muszę spróbować na szczycie schodów. W celu obrzydzenia i zniechęcenia tych bezmoralnych oprawców, zmusiłem się raz do zwymiotowania na ich ulubiony fotel. Muszę spróbować to powtorzyć im na łóżko.
Dzień 762
Spałem cały dzień tylko po to aby drażnić tych więzicieli w późnych godzinach nocnych niekonczącymi się prośbami o strawę.
Dzień 765
Urwałem myszy głowę I przyniosłem im samo jej ciało w celu wzbudzenia strachu w ich sercach. Niech wiedzą do czego jestem zdolny. Oni szczebiotali tylko radośnie jaki to ze mnie dobry kot. HMMM. Plan zawiódł.
Dzień 768
W końcu zdałem sobie sprawę co z nich za sadyści. Bez żadnej podstawy wybrali mnie do wodnych tortur. Tym razem jednakże do tortur został włączony palący i pieniący środek chemiczny zwany `szamponem`. Jaki chory umysł mógł wynaleźć taki płyn? Moim jedynym sposobem na zapomnienie o żalu jest kawałek kciuka który dalej siedzi mi między zębami.
Dzień 771
Odbyło się jakieś spotkanie ich wspólnikow. Zamknęli mnie samego na ten czas. Jednak mogłem słyszeć odgłosy i odory tych szklanych rurek, które oni nazywaja "piwo". Usłyszałem także, że moje zamknięcie spowodowane było moją siłą "uczulenia". Muszę się dowiedzieć, co to takiego i jak to użyć na swoją korzyść.
Dzień 774
Jestem przekonany, że inni uwięzieni są ich oddanymi służącymi a może nawet kapusiami. Pies jest rutynowo wypuszczany na dwór, a jak wraca to wygląda na więcej niż uradowanego. On musi byc stuknięty. Natomiast ptak na pewno jest donosicielem. Opanował ich straszny język do perfekcji (podobny do mowy kretów) i gada z nimi nieustannie. Jestem pewny że zdaje on raport z każdego mojego kroku. Ponieważ jest on umieszczony w metalowym pomieszczeniu, jego bezpieczeństwo jest zapewnione. Poczekamy, zobaczymy - to tylko sprawa czasu.
|
|
Nie 15:54, 10 Cze 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Z pamiętnika kinomana
Piątek
Byłem na Matriksie. Fajny film…
Sobota
Śniła mi się Trinity.
Mogliby zbudować tę Matrycę. Już ja bym wiedział, do czego ją wykorzystać…
Niedziela
Och, Trinity…!!!
Poniedziałek
Poczułem się jak w Matriksie. Jechałem windą z agentem Smithem.
To znaczy z panem Mietkiem spod 23, ale dopiero dziś zwróciłem uwagę na te ciemne okulary. Zawsze je nosi…
Dziwna sprawa.
Wtorek
Spytałem go. Zdziwił się i powiedział, że przecież jest niewidomy.
Akurat…
Środa
Dobrzy są! Do ostatniej chwili udawał, że nie widzi tej liny. Wolał stoczyć się aż pod drzwi Grzelakowej, niż dać się zdemaskować. To znaczy, że na razie jestem bezpieczny. Nie wiedzą, że ja już WIEM.
Czwartek
Pan Mietek zniknął. Grzelakowa mówi, że leży w szpitalu z połamanymi nogami.
Udałem, że jej wierzę. Nie mogę jej ufać. Muszę znaleźć Morfeusza.
Piątek
Dałem ogłoszenie do wszystkich gazet codziennych:
Do Morfeusza
Wiem wszystko i jestem gotowy podążyć za białym królikiem. Jeśli chcesz się przekonać, że wybiorę właściwą pigułkę, czekam na Ciebie jutro w klubie `Hades` w Warszawie. Będę miał na koszulce znaczek Playboya.
Sobota
Byłem w `Hadesie`. Niewiele brakowało. Na szczęście w Polsce nawet agenci Matrixa to patałachy.
Od razu ją poznałem. Miała na sobie identyczną czerwoną suknię. Udało mi się ją zaskoczyć i wystarczył prawy prosty w szczękę. Wolałem jednak nie czekać aż wstanie z podłogi i zmieni się w agenta. Zwiałem tylnym wyjściem. Kilku innych mnie goniło, ale byłem dla nich za szybki. Muszę zacząć ćwiczyć skoki.
Niedziela
Było w "Wiadomościach". `Damski bokser` - też coś! Idioci nie wiedzą jaka jest stawka tej gry!!!
Nie wiem, czy mnie nie namierzyli. Mam nadzieję, że zdążę skończyć montaż nadajnika i wejść na częstotliwość I programu.
Poniedziałek
Trzecia bezsenna noc. Nie mogę sobie pozwolić na przegapienie deja vu.
Wtorek
To już ostatni wpis.
Jednak ich nie doceniłem. Właśnie wyważają drzwi. Jest z nimi trzech agentów.
Co kraj to obyczaj. U nas nie noszą garniturów. Mają nienagannie skrojone białe fartuchy.
Sprytne - kto uwierzy wariatowi?
A więc żegnajcie. The Matrix has me…
|
|
Nie 15:56, 10 Cze 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Opis świni
Opracowanie szkolne Zeflika Mądrali
Świnia, jako że ma śtyry szłapy, to noleży do zwierząt. Świnia zaczyno się łod przodku dwiema dziurkami łobtoconymi mięsem, co się nazywo ryjok. Ryjok jest bardzo świni potrzebny, bo go wszędy wrożo, aby coś wywoniać, a co zaś wywonio, to zaroz pakuje do pyska. Pysk świni skłodo się z zębisków, długiego języka i tego, co tam wrożo. Język włazi prosto do żołądka, kiery przyjmuje wszystko i jest bardzo srogi, bo kożdo świnia mo wielki apetyt i żre cięgiem i lotego nazywo się świnia, jak kożdy inkszy, kiery łonacy to samo. Wszystko żarcie przemienio się u świni w preswuszt i krupniok, żymloki abo leberka, kiere są skiż tego, bo świnia żre wszystko, co znojdzie na drodze swego żywota.
Świnia kończy się na zadku małym ogonkiem, kierym miele na wszystkie strony, bo cego inkszego z nim robić nie poradzi. Cało świnia stoi na śtyrech patykach, kiere się tyż nazywajom nogami. Nogi sięgają od wierchu aż na spodek do samej ziemi. Skiż tego świnia stoi.
Świnia łoblepiono jest marasem, pod kierym znajduje się skóra kierom świnia jest łotocona, aby się nie łozleciała. Chopem łod świni jest wieprzek, kiery nigdy nie wie, camu żyje, aż go zakatrupią.
Dziecko łod świni nazywo się prosie. Mordercą łod świni jest masorz, kiery jom łozłonacy. Łod chwili, łod kierej masorz świnia zabije, to łona już nie żyje. Łoczyszczony zadek łod świni nazywo się szynka, kiero kożdy bardzo rod spuszczo z apetytem, jak mo na to. Inksze kąski łod świni sprzedowo masorz na mięso, z kierego robi się niedługo milionerem.
Do strzewów łod świni wrożo masorz mięso i inksze łodpadki co się potem nazywo kiełbasa. Lepsze kąski zjodo masorz som, lotego masorz woży tyle co pietnoście urzędników abo pięć dwadzieścia robotników do kupy. Świniów jest u nos za tyla. Świnia łoglądać możno w szlamie i chlywie, na pastwisku i na spacyrze, na wsi i w mieście. Nasz kraj jest bardzo bogaty w świnie i mógłby dużo świń wysyłać do inkszych krajów, ino świnie nie chcom, bo im sam u nas jest dobrze.
Izby, w kierych mieszkajom świnie, nigdy się nie schrónio i do tego się chlywikami nazywajom. Głos łod świnie podobny jest do mlaskającego abo chrapiącego cłowieka, a wtedy my nie wiemy, kiery drugiego przedrzyźnio.
Są roztomaite świnie: kiery jest pragliwy i łakomy, to padają na niego świnia. Jak się dziecko łobćko abo łopaprze, to mamulka padajom „prosia". Jak chto na swoja wiara abo ojczyzna przezywo, to padajom porządni ludzie, że to jest oberświnia. Jak kiery nie wie, czym jest i nosi mantel na łobu ramionach i sprzedo się za pora złotych, to tyż padajom, że jest świnia... i tak jest!
|
|
Śro 18:25, 13 Cze 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Krowa
Opracowanie Zeflika Gromotki
Krowa jest zwierzokiem domowym i ssącym, krowa mo sześć stron: jedna prawo, drugo lewo, jedna na wierchu, jedna na dole, jedna na przodku i jedna na zadku. Krowa jest cołko łobciągnięto skórom wołowom, a na zadku mo łogon z puszem na końcu. Z tym puszem łodganio muchy skiż tego, coby nie powpadały do mlyka. Blank na przodku mo krowa gowa, a to na to, coby tam mogły rość rogi i coby był plac na pysk. Rogi mo krowa na to, coby mogła bóść, a pysk coby miała z cym ryceć. Na spodku pod krowom wisi mlyko, kiere mo urządzenie do ciągnięcio. Jak ludzie to ciągnięcie ciągnom, to leci z niego mlyko. Mlyko robi krowa wdycki, tak że się nigdy nie końcy. Jak łona to robi - tegochmy jeszce nie mieli.
Krowa wonio bardzo fajnie i cuć jom już z daleka, to robi fajny wiejski luft. Chłop łod krowy nazywo się wół, kiery wyglodo tak samo jak krowa, jeno że ni mo na spodku mlyka, dlotego wół nie jest zwierzątkiem ssącym. Wół to jest tyż przezwisko. Krowa mo kożdego roku ciele. Jak łona to robi, nie wiem, bochmy się tego jeszce nie ucyli. Ciele żywi się ssaniem, lotego tyż należy do zwierząt ssących. Krowa żre trowa, łoskrabiny i mlyc. Jak krowa mo dobre jedzenie, to wdycki za to robi dobre mlyko, a jak mo złe jedzenie, to robi niedobre mlyko. Jak na dworze jest górko abo jak grzmi, to krowa robi skisłe mlyko.
Krowa je bardzo maluśko. Co raz zjadła, je potym porząd to samo, tak długo, dopóty się nie najadła. Co łyknie, to ji się zarozki zaś wzbijo i zaś mo pysk połny. Więcej nie poradza.
|
|
Śro 18:27, 13 Cze 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Cłowiek
Opracowanie szkolne dziesięcioletniego Karlika
Cłowiek mo jedna gowa, kiero siedzi na karku. Na prawej stronie i na lewej stronie łod gowy siedzom uszy. W postrzodku twarzy siedzi nos, kiery jest niekiedy bardzo cerwiony, ale nie łod wody.
Na wierchu łod gowy siedzom łocy, a na spodku gęba. Niekiery mo bardzo srogo gęba. Moja ciotka Stazyjka tyz, bo tak padajom łociec.
Nad gębą i pod gębą mo chłop wosy. Baby nie majom tam wosów, bo są niemęskie. Na zadku łod gowy rosnom włosy, u niekierych jasne, u niekierych ćmawe, corne, siwe abo biołe. Zaś na niekierych gowach rosnom włosy łyse – jak sie trefi. Kobiety majom długie włosy, a niekierzi padajom, że krótki rozum, ale to nieprowda, bo dzisiok jest blank na łopach.
Kark jest niekiedy ruby i krótki abo długi i cienki, ale to nie jest ani tak, ani tak pieknie. Przi karku wisi tułów, czyli łostatek. Na wierchu łod tułowia som z przodku piersi, a za zadku plecy. Po prawej stronie łod tułowia wisi prawo ręka, a po lewej stronie wisi lewo ręka. Lewo ręka nigdy nie wie, co robi prawo ręka. W piersiach na wierchu, na lewej stronie siedzi serce. Prawo strona nie mo serca. Szkoda! Mamulka padajom, że dzisiok dużo ludzi ni mo serca. Bogaci ludzie majom rube brzuchy. W brzuchu cłowiek mo żołądek, kiery jest głodny to bucy. Ło drugiej stronie brzucha porząmny cłowiek nie godo, toż jo tyż nic nie powia...
Pod brzuchem wiszom do ziemi dwie nogi, na kierych chodzimy. Jak cłowiek umiero, to pado dusza do ciała: „Do widzynio”!
Więcejechmy sie już nie ucyli
|
|
Śro 18:28, 13 Cze 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Stoi zajączek przed lustrem i coś sobie manipuluje przy wąsach.
Wygląda to tak, jakby sobie coś wyciskał.
- Co, wągierki, wągierki? - domyślnie pyta zajączkowa.
- Nie. Śrucik, śrucik - odpowiada zajączek.
******
Dzieci piszą wypracowanie na temat: Jak wyobrażam sobie bycie informatykiem? Nie pisze tylko Jaś.
- Dlaczego nie piszesz? - pyta polonistka.
- Czekam, aż mi się otworzy edytor tekstu.
******
Aula. Wykłady prowadzi już starszy wiekiem profesor. W pewnym momencie zwraca się do studentów:
- Za moich czasów nieobecność na zajęciach usprawiedliwiona była w dwóch przypadkach:
po pierwsze - kiedy umarł ktoś bliski z rodziny, po drugie - choroba udokumentowana zwolnieniem lekarskim.
Z końca sali dobiega komentarz:
- Panie profesorze, a jeżeli ktoś jest skrajnie wyczerpany seksem? Cała sala wybucha śmiechem, a profesor po krótkim zastanowieniu odpowiada:
- W twoim wypadku - możesz po prostu pisać drugą ręką.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 14:40, 20 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Czw 21:21, 14 Cze 2007 |
|
|
Młoda
Maszyna do pisania
Dołączył: 22 Maj 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wielkopolanka |
|
|
|
Do Urzedu Stanu Cywilnego przychodzi Indianin i mowi:
-Chcialbym zmienić swoje nazwisko.
-A jak sie pan nazywa?
-Waleczny Orzeł Spadajacy z Nieba na Wrogow i Uderzajacy Znienacka.
-A jak chce sie pan nazywać?
- Łubudubu!
* * *
Synek do tatusia :
-Tatusiu,zrób ,zeby słoniki biegały.
-Syneczku,sloniki sa zmęczone.
-Tatusiu,błagam,zrób,żeby sloniki biegały.
-Syneczku,słoniki sa naprawde bardzo zmeczone.Cały dzień biegaly na twoja prosbe.
-Tatusiu prosze!Ostatni raz.
-No dobra,ale na dzisiaj ostatni raz,bo słoniki padną!Kooompaniaaaaa!Maski włoż!Trzy okrążenia dookola poligonu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 10:54, 18 Cze 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Uwagi z Dzienniczków
1.Kradną ze szkolnej kuchni ziemniaki i robią z woźną frytki.
2.Naraża kolegów na śmierć, rzucając kredą po klasie.
3.Na wf-ie nosi za małe spodenki. Zapytana dlaczego, twierdzi, że takie są bardziej sexy.
4.Rzuca w koleżanki spreparowaną żabą.
5.Kowalska i Jóźwiak nie chcą podać swego nazwiska.
6.Pociął koledze sweter, chcąc sprawdzić jakość wyrobu.
7.Zjada ściągi po klasówce.
8.Powiedział do pani woźnej, która zwróciła mu uwagę: "Niech pani uważa, bo jutro może już pani nie pracować w tej szkole".
9.Zamknął nauczyciela na klucz i odmówił zeznań.
10.Wyrzucił koledze czapkę przez okno ze słowami: "Jak kocha, to wróci".
11.Rzucił w nauczyciela doniczką i krzyknął: "Trafiłem!".
12.Przyłapany na paleniu w toalecie broni się, mówiąc że "wykurza robale z kibla".
13.Zwalnia się z lekcji. Mówi, że boli ją głowa, a potem widzę ją z przystojnym brodaczem.
14.Demonstrując działanie gejzeru, opryskał pomidorem całą klasę.
15.Pije wodę z kranu, mówiąc: "Kaca mam".
16.Z radości, że nie ma nauczyciela, zwalił tablicę.
17.Śmieje się parszywie.
18.W czasie odpowiedzi z historii, co drugi wyraz wtrąca słowo "facet".
19.Nie uważa i biega na lekcjach wf-u.
20.Rozmawiałam z nią i nie dała mi dojść do słowa.
21.Na melodię hymnu szkolnego ułożył pieśń zagrzewającą uczniów do walki z nauczycielami.
22.Przyszła do szkoły w samym swetrze.
23.Na lekcji dłubie w nosie i mówi, że to jak narkotyk.
24.Ukradł ze szkolnego WC sedes i przechowuje go w tornistrze.
25.Nie wiesza się w szatni.
26.Stwierdził nieprzygotowanie do geografii z powodu śmierci babci, z którą to babcią jechałam dziś rano tramwajem.
27.Namalował na ławce gołą babę goniącą knura.
28.Na wycieczce szkolnej zerkał nieznacznie ku sklepowi z napojami alkoholowymi, gdzie potem dokonał zakupu pamiątek.
29.Śpiewa na lekcji muzyki.
30.Wyrwany do odpowiedzi mówi, że nie będzie zeznawał bez adwokata.
31.Przyniósł do szkoły trutkę na szczury z zamiarem wypróbowania jej na wychowawcy.
32.W czasie wyścigu międzyszkolnego umyślnie biegł wolno, by, jak twierdzi, zyskać na czasie.
33.Wysłany po kredę, przyniósł ślimaka.
34.Po napisaniu kartkówki nie oddał jej, twierdząc, że zostawił ją w domu.
35.Na lekcji zajęć praktyczno - technicznych umyślnie piecze ciasto bez mąki.
36.Wlał wodę do kontaktu w pracowni fizycznej na lekcji plastyki.
37.Wkłada kapiszony do kontaktu, czym doprowadził nauczycielkę na pogotowie.
38.Demonstruje na fizyce zabawki.
39.Uczeń przeszkadzał pani w lekcji, m.in. leżał na podłodze, robił zamieszanie nogami.
40.Podpalił koledze teczkę na lekcji i zapytał, czy może wyjść po gaśnicę.
41.Bije kolegę po dzwonku.
42.Schowany za podręcznikiem fizyki wydaje dźwięki przyprawiające mnie o mdłości.
43.Wysłany w celu namoczenia gąbki wrócił z mokrą głową i suchą gąbką.
44.Syn lata z gołym brzuchem po błocie.
45.Kowalski w trakcie lekcji uprawiał ziemię cyrklem w doniczce.
46.Uczeń chodzi po ścianie.
47.Uczeń siedzi w ławce i zachowuje się podejrzanie.
48.Napastuje kolegę przy pomocy krzesła.
49.Przyszedł w butach do szkoły.
50.Gra puszką na przerwie i mówi, że to piłka nożna.
51.Molestuje kolegę długopisem.
52.Udaje, że słucha nauczyciela.
53.Uczennica mówi "dzień dobry" do kolegi.
54.Rzuca ślimakami po klasie.
55.Zenek oświadcza mi się.
56.Córka eksponuje swoje ciało na lekcji religii.
|
|
Czw 19:52, 19 Lip 2007 |
|
|
Gość
|
|
|
Romboł górnik klocek,romboł go pod ścianom
I przy tym rombaniu ciulnął sie w kolano.
Że go zaskoczyło to nagłe zdarzenie,
Na wcześniejszy wyjazd dostoł pozwolenie.
Poszoł se przekopym,jak mamlas przy szynach
A tu na zakręcie"dup" w niego maszyna.
Kiedy sie obejrzoł za siebie do zadku,
To by był uniknął przikrego wypadku.
Stanoł i nadepnoł na kulok urżnity
I gwóść zaruściały wloz mu aż do piynty,
Musioł borok siednąć na okorków kupie,
Zaroz poczuł dżizga na swojyj chudyj dupie.
Górnik aze skoczył,hełm mu ślecioł z głowy
I ciulnoł tom głowom w ring łod obudowy.
Buła mu wylazła na pośrodku glacy,
Stracił równowaga i ciulnął na plecy.
Jak lecioł na plecy chycił za kolejka,
Palec mu przyczasła jakoś k**wa belka.
Chycił za betonik kiery wisioł z kraja,
Betonik wylecioł i dostoł nim w jaja.
Droty co tyrczały wlozły mu do miecha,
Trza mieć k**wa noga,pioruńskiego pecha,
Jeszcze zdonżył chycić jakoś deska z tyłu,
Półka go prziczasła i ćwierć tony pyłu.
Godojom wypadki nie chodzom parami,
Jak to jest naprowda słyszeliście sami.
Tak jest niebezpieczno robota górnika,
Nie rób nic na dole,unikniesz ryzyka.
|
|
Pon 20:21, 30 Lip 2007 |
|
|
Beacina
MODERATOR
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 986 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 60 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: |
|
|
|
Ha,ha!super ten wierszyk ,straśnie mi sie spodoboł :-)))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 16:07, 03 Sie 2007 |
|
|
Reska
Vip
Dołączył: 06 Cze 2007
Posty: 346 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 51 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków Płeć: |
|
|
|
No, mnie też Beatko. Jest odjazdowy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 18:29, 03 Sie 2007 |
|
|
Beacina
MODERATOR
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 986 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 60 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: |
|
|
|
Ja "aromaterapię stosuję ,kupilam świeczki zapachowe i wącham,o coś jak w tym poście/na str.2/,który napisala Goldi :-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 22:12, 03 Sie 2007 |
|
|
Młoda
Maszyna do pisania
Dołączył: 22 Maj 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wielkopolanka |
|
|
|
Ja też lubie swiece zapachowe,kupilam sobie taka o zapachu owocow tropikalnych,orzezwia.Fajne,super te kawalki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 17:36, 10 Sie 2007 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|